Ciało Artauda

Zdaniem Artauda wolność jest zarówno usytuowana, jak i zablokowana w ciele. W jego poglądach można odnaleźć wiele typowych wątków gnostycznych: afirmację cielesności, odrazę do ciała, pragnienie jego przekroczenia, poszukiwanie ciała odkupionego. „Nie porusza mnie i nie interesuje nic – pisze – poza tym, co dotyka bezpośrednio mojego ciała”. Lecz ciało zawsze stanowi problem. Artaud nigdy nie definiuje go w kategoriach zdolności do dostarczania przyjemności zmysłowych, lecz skupia się zawsze na generowaniu przez nie inteligencji oraz bólu. W L’Art et la mort Artaud ubolewa, że tak jak jego umysł nie zna jego ciała i brak mu idei właściwych „kondycji fizycznego zwierzęcia”, tak jego ciało nic nie wie o jego umyśle. W wyobrażeniach cierpienia, jakie tworzy, ciało i duch blokują sobie wzajemnie drogę do inteligencji. Mówi o „intelektualnych wrzaskach” dobywających się z jego ciała, jedynym źródle wiedzy, któremu ufa. Ciało ma jakąś umysłowość. „W ciele tkwi umysł – pisze – umysł szybki jak błyskawica”.
Intelektualne roszczenia względem własnego ciała sprawiają jednak, że Artaud się od niego odsuwa – odpycha ciało pogrążone w niewiedzy. W wielu wierszach wyraża głęboką odrazę do ciała i mnoży pogardliwe wzmianki o płci. „Prawdziwy człowiek nie ma płci”, pisze w artykule z grudnia 1947 roku. „Nie zwraca uwagi na tę obrzydliwą rzecz, ten ogłupiający grzech”. Wśród jego dzieł to prawdopodobnie L’Art et la mort najmocniej skupia się na temacie płci, lecz Artaud demonizował płeć we wszystkich swoich tekstach. Pojawia się ona najczęściej pod postacią monstrualnego, obscenicznego ciała – „bezużytecznego cielska zrobionego z mięsa i oszalałej spermy”, jak je opisuje w Ci-gît. Na przekór temu upadłemu, skażonemu materią ciału snuje fantazje o posiadaniu ciała czystego, pozbawionego narządów i szaleńczych żądz. Choć Artaud upiera się, że nie jest niczym innym, jak tylko ciałem, wyraża zarazem gorączkową tęsknotę za jego całkowitym przekroczeniem, za porzuceniem własnej seksualności. Zgodnie z innym zestawem wyobrażeń ciało trzeba uczynić inteligentnym, ponownie je uduchowić. Odsuwając się od ciała skażonego, pragnie ciała odkupionego, w którym myśl i materia się zjednoczą: „Metafizyka ponownie wpłynie do naszych umysłów przez skórę”. Tylko ciało może doprowadzić do „definitywnego zrozumienia Życia”. Gnostyczne zadanie, jakie Artaud stawia przed teatrem, polega na stworzeniu tego odkupionego ciała. Ów mityczny projekt autor objaśnia przez odniesienie do ostatniej wielkiej systematyki gnostycznej, jaką jest alchemia doby renesansu. Tak jak alchemicy, zaabsorbowani problemem materii ujmowanym w klasycznie gnostycznych kategoriach, poszukiwali metod przekształcenia jednej formy materii w inną (wyższą, uduchowioną), tak Artaud dąży do utworzenia alchemicznej areny, na której oddziaływać się będzie w równej mierze na ciało i na umysł. W teatrze dokonuje się „straszny i niebezpieczny akt”, pisze w tekście Le théâtre et la science (Teatr i nauka) – „PRAWDZIWA ORGANICZNA I FIZYCZNA PRZEMIANA LUDZKIEGO CIAŁA”.

Susan Sontag, W stronę Artauda, [W:] Susan Sontag, Pod znakiem Saturna, przeł. Dariusz Żukowski, Kraków 2014.

Zdjęcia upozowane

Przed wykonaniem zdjęcia w marcu albo kwietniu 1858 roku Beato zaaranżował ruinę jako miejsce „niepochówku”, ustawiając paru tubylców przy kolumnach w głębi i rozrzucając ludzkie kości po podwórzu. Kości przynajmniej były stare. Wiadomo dziś, że zespół Brady’ego aranżował i przesuwał świeżo poległych pod Gettysburgiem. Zdjęcie zatytułowane The Home of a Rebel Sharpshooter, Gettysburg („Dom strzelca wyborowego Konfederacji pod Gettysburgiem”) pokazuje poległego żołnierza Konfederacji, którego zabrano z pola bitwy, gdzie zginął, i przeniesiono w miejsce bardziej fotogeniczne, do kryjówki wśród głazów tworzących kamienną barykadę. Karabin jest rekwizytem, który Gardner oparł o skały obok zwłok. (Zdaje się, że nie jest to specjalny karabin strzelca wyborowego, ale zwykły karabin piechoty, o czym Gardner nie wiedział lub się tym nie przejmował.) Nie jest dziwne to, że tak wiele ikonicznych zdjęć reporterskich z przeszłości, łącznie z najlepiej pamiętanymi zdjęciami z drugiej wojny światowej, okazuje się wynikiem aranżacji, lecz to, iż jesteśmy zdumieni, że je zaaranżowano, i zawsze odczuwamy zawód.

(…)

Zdjęcia,‍ które wywołują naszą najsilniejszą konsternację, gdy okazuje się, że były upozowane, to te, które mają ukazywać najintymniejsze momenty kulminacyjne, związane przede wszystkim z miłością i śmiercią. Sedno fotografii Śmierć republikańskiego żołnierza jest w tym, że zdjęcie to przedstawia prawdziwą chwilę uchwyconą szczęśliwym trafem, lecz straciłoby jakąkolwiek wartość, gdyby się okazało, że padający żołnierz tak naprawdę grał przed aparatem fotograficznym Capy. Robert Doisneau nigdy nie powiedział wprost, że zdjęcie młodej pary całującej się na chodniku pod paryskim Hôtel de Ville zostało uchwycone na żywo. Mimo to odkrycie po czterdziestu latach, że fotografię wyreżyserowano, a kobieta i mężczyzna zostali wynajęci na cały dzień, żeby się miętosić dla Doisneau, wywołało poczucie zawodu wśród tych, dla których była ona symbolem bliskiej sercu wizji romantycznej miłości i romantycznego Paryża. Chcemy, aby fotograf był szpiegiem w domu miłości i śmierci i żeby ci, których fotografuje, nie zdawali sobie z tego sprawy, nie mieli się na baczności. Żadne wyrafinowane rozumienie tego, czym jest fotografia albo czym być może, nigdy nie osłabi satysfakcji z oglądania zdjęcia niespodziewanego wydarzenia uchwyconego przez czujnego fotografa.

(…)

Dopiero‍ poczynając od wojny w Wietnamie wiemy na pewno, że żadnego z najsłynniejszych zdjęć nie zainscenizowano. Ma to zasadnicze znaczenie dla moralnej wagi tych fotografii. Symbol okropności wojny w Wietnamie, zdjęcie Huynh Cong Uta z 1972 roku przedstawiające dzieci z wioski, na którą właśnie Amerykanie zrzucili napalm, biegnące po szosie, krzyczące z bólu, należy do tych fotografii, których nie da się chyba zainscenizować. To samo dotyczy znanych zdjęć z późniejszych najlepiej obfotografowanych wojen. To, że od czasów wojny w Wietnamie do tak niewielu ujęć pozowano, świadczy o tym, że dziennikarskiej uczciwości fotografów stawia się wyższe wymagania. Jednym z możliwych wyjaśnień takiego stanu rzeczy może być rola telewizji, która w trakcie wojny w Wietnamie stała się najważniejszym środkiem przekazu obrazów wojny, zaś nieustraszony samotny fotograf z leiką albo nikonem w dłoni, działający przeważnie poza zasięgiem wzroku widzów, musiał zacząć konkurować z ekipami telewizyjnymi i znosić ich bliskość.

Susan Sontag, Widok cudzego cierpienia, przeł. Sławomir Magala, Kraków 2010.

Sontag: ciało odbiera moc umysłowi

image

W naszym społeczeństwie człowiek musi wybrać, czym się “karmi” [skreślone słowa “w co wchodzi”] – ciało odbiera moc umysłowi + odwrotnie. Chyba że ktoś ma wielkie szczęście albo jest bardzo bystry – ja nie byłam. W co chcę zainwestować swoją witalność? W książki czy seks, ambicję czy miłość, niepokój czy zmysłowość? Nie można mieć wszystkiego. Nawet sobie nie wyobrażaj, że istnieje choćby cień szansy, by na koniec wszystko odzyskać.

Susan Sontag, Odrodzona, Kraków 2012.